W związku z tym, że na wiodącym portalu społecznościowym objawiło mi się kolejne pospolite ruszenie, w które - zmieniając profilówki, udostępniając posty i memy - "angażuje się" coraz więcej ludzi, naszło mnie kilka refleksji, albo jedna duża, którą postaram się zaraz zebrać w całość (jak zwał, tak zwał). Dziwne te nasze czasy - zdumiewające i chyba trochę smutne. Internet daje nam tyle możliwości, a często działania ludzi kończą się na zmianach profilówek i manifestacji swojego zaangażowania na tzw. wallu, gdzie ważne sprawy wciśnięte są między gołe cycki i czelendże albo obrazki z kotem grającym na pianinie... Chyba nam się trochę miesza, co jest ważne, a co nie, biedni przebodźcowani, z ogromną presją uciskającą nas z każdej strony, możemy się łatwo pogubić. Rozumiem. Zgadzam się, w stu procentach, że warto (a nawet trzeba) reagować, warto mówić o tym, co nam się nie podoba i, nawet jeśli to jest trochę walk...